Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Inka
Marszałek
Dołączył: 03 Sty 2013
Posty: 5395
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: małopolska
|
Wysłany: Czw 20:34, 22 Sie 2013 Temat postu: Spotkanie |
|
|
Jak się okazuje, wiele jest sposobów, aby ocalić biednego Janka. To taka refleksja po dzisiejszej powtóce
Dzięki Bogu, coś mnie skusiło na loda.
Zdaję sobie zdanie, z tego, jak brzmi to zdanie, ale odnoszę wrażenie, że to była jedna z najlepszych decyzji podjętych w moim życiu. Bo zaraz, obok budki z lodami, zobaczyłam plakat z nazwiskiem Wandy Ryszkowskiej. Mojej przyjaciółki.
-Waniliowy, czy czekoladowy? Halo, proszę pani!-dopiero teraz zauważyłam, że sprzedawca zwraca się do mnie.
-Obojętnie.-odparłam. Nie pamiętam smaku tego loda. Zapłaciłam za niego i pobiegłam w stronę teatru popularnego. Pełna obaw. Co jeśli tylko mi się przywidziało, albo jeśli nikogo tam nie wpuszczają? W bramie stała trójka ludzi, dwóch mężczyzn i kobieta. W pięknej czerwonej sukience. O charakterystycznie ciepłej barwie głosu. To był głos, który pocieszał mnie, mówiąc, że Janek wróci, to był głos, który po raz pierwszy pogratulował mi stanu błogosławionego, który z uporem maniaka przekonywał mnie, że powinnam jeść więcej i zdrowiej, który w Rzeszy, wciąż jeszcze przerażony, dziękował mi za zabranie od tych zwyrodnialców, to był głos, który tak radośnie przywitał mnie, gdy jakimś niewyobrażalnym cudem wróciłam z Jasiem z Pawiaka, który błagał mnie na parę dni przed powstaniem, bym wyjechała z małym na wieś. To był głos mojej przyjaciółki. Rozpłakałam się.
-Wandzia! Wanda!-krzyczałam przez łzy. Odwróciła się.
-Lena!-podbiegła do mnie. Przywarłyśmy do siebie w mocnym uścisku. Z niedowierzaniem wzięła Jasia na ręce. Też płakała. Ja dla odmiany, zaczęłam się śmiać. Byłam tak szczęśliwa! Przecież Wanda na pewno wie coś o Janku!
-Chodźmy gdzieś.-zaproponowałam. Oddała mi Jasia, wzięła wózek i zaprowadziło w bardzo przyjemne miejsce. W takie, w którym na chwilę mogło się zapomnieć, że Warszawa jest doszczętnie zniszczona. Długo rozmawiałyśmy. W końcu opowiedziałam jej o Leonie. Momentalnie spochmurniała.
-Lenko...ty siebie słyszysz?
-Oczywiście, coś nie tak?-zapytałam.
-Komunista nie może być porządnym człowiekiem.
-Leon uratował mnie i Jasia...-zaczęłam. Przerwała mi.
-Bronek mówił...-ściszyła głos.-że tacy jak on, czyli też i Janek, dalej nie są tu bezpieczni. Że na każdym kroku może ich dorwać UB. I po prostu zastrzelić. Ufam mu...
-Nie sądzę, żeby Leon był w UB.-wyszeptałam.
-Lena, teraz lepiej być ostrożnym.
-Więc co powinnam według ciebie zrobić? Uciec od niego? Zamieszkać z dzieckiem pod mostem?-zapytałam.
-Spakuj Jasia, przeprowadźcie się do mnie...mieszkam teraz w Milanówku. Jestem sama, Bronek musiał zniknąć na trochę.-dodała, choć prawdopodobnie wiedziała, że obecność, czy nieobecność Bronka, to w tym wypadku najmniejszy problem. Wyjęła z torebki długopis i mały notesik. Napisała coś.-Adres.-podała mi karteczkę. Lena, proszę cię. Jak Bronek wróci poszukamy Janka, chłopaków, Celę, Rudą, twojego brata...tylko proszę, wprowadź się do mnie. Błagam.-mówiła całkiem poważnie.-Muszę wracać na próbę.-wstała, ucałowała Jasia, mnie i jeszcze raz poprosiła, bym z nią zamieszkała.
Gdy wracałam miałam nogi jak z waty. Ciągle myślałam o tym, co powiedziała mi Wanda. Może miała rację? Może naprawdę nie powinnam tak ryzykować? Weszłam do mieszkania. Jak codziennie ugotowałam Leonowi zupę. Miałam zamiar napisać kartkę, żeby mnie nie szukał, ale najpierw chciałam się spakować. Otworzyłam szafę w przedpokoju żeby wyciągnąć walizkę. Mundur. Mundur ubeka. Wydobyłam z siebie mimowolny szloch. Teraz, wiedziałam już na pewno, że Wanda miała rację. Powinnam się pośpieszyć. Lepiej żeby on nie wiedział, że znam prawdę. Ubranka Jasia pakowałam na oślep. Sobie wzięłam tylko bieliznę, sukienki mogę pożyczyć od Wandy. Już zamykałam walizkę, gdy usłyszałam, że otwierają się drzwi. Trudno. Powiem mu, że się wyprowadzam. Po prostu.
-Czemu się pakujesz?-zapytał.
-Wyprowadzam się.
-Słucham?
-Jestem ci bardzo wdzięczna za ostatnie pół roku, nie chcę dłużej nadużywać twojej gościnności.
-Znalazłaś go?-zapytał z wyrzutem. Pomyślałam, że mogę powiedzieć, że tak. Do męża nie może mi zabronić odejść.
-Znalazłam.-powiedziałam.
-Nie wyprowadzisz się.
-Proszę?-nie mogłam uwierzyć własnym uszom.
-Nigdzie nie pójdziesz!-krzyknął. Jeszcze nigdy tak do mnie nie krzyczał. Chwycił mnie za nadgarstki.
-Boli!-zawołałam. Puścił mnie.-Jeśli jeszcze miałam jakiekolwiek wątpliwości, właśnie je rozwiałeś.-powiedziałam. Chyba niepotrzebnie.
-Kim ja dla ciebie jestem?-zapytał. Milczałam. Właściwie nie potrafiłam odpowiedzieć. Na pewno nie był przyjacielem. Już.
-Wybawicielem.-wybąkałam. Zdałam sobie sprawę jak głupio to zabrzmiało.
-Nie Lena.-pokręcił głową. Miał obłęd w oczach.-Zapamiętaj to sobie. Jestem twoim mężczyzną. Za długo już czekam.
-Na co?-spytałam naiwnie. Parsknął śmiechem.
-Na to.-odpowiedział. Pchnął mnie na moje łóżko. Ponownie chwycił za nadgarstki i szarpnął za sukienkę. Zaczął rozpinać spodnie. Płakałam, krzyczałam niemiłosiernie. Ręką, której nie trzymał, drapałam go po twarzy, próbowałam ugryźć, kopałam, wierzgałam. Bałam się. Tylko dwa razy czułam tak wielki strach-gdy rodził się Jasiu i wtedy pod gruzami. Mały zaczął płakać.
-Pozwól mi do niego iść.-powiedziałam przez łzy.-Uspokoję go i zrobię co zechcesz.-widziałam, że chwilę się zastanawiał, ale był już chyba pewien swojej pozycji.
-Idę się umyć. Masz piętnaście minut.-powiedział. Skinęłam głową. Nie mogłam uwierzyć, że poszło tak łatwo. Gdy wszedł do łazienki, zamknęłam walizkę, wzięłam na ręce ciągle jeszcze płaczącego Jasia i wybiegłam z mieszkania, zostawiając za sobą otwarte drzwi. Szłam przed siebie. Mały wciąż płakał.
-Jesteśmy już bezpieczni.-szepnęłam mu do ucha, choć kompletnie nie byłam pewna swoich słów. Przecież tu Leon może nas jeszcze dogonić! Znam adres Wandy, ale nie mam pojęcia jak się tam dostać, przecież nie pójdę pieszo. Nie wzięłam nawet wózka. Coś mnie tknęło. Poszłam pod teatr, z nadzieją, że próba jeszcze trwa. Widziałam, że wyszło kilku aktorów, niektórych znałam sprzed wojny. Po Wandzie jednak nie było śladu. Podszedł do mnie jakiś sympatyczny, starszy pan.
-A pani, przepraszam, czeka na kogoś?
-Czy Wanda Ryszkowska już wyszła?-zapytałam, próbując się opanować.
-Pani Wanda nie rozdaje dziś autografów...
-Ja nie po autograf. Jestem jej przyjaciółką...-spojrzał na mnie podejrzliwie.
-Nie kojarzę pani sprzed wojny...
-Poznałyśmy się dopiero kilka lat temu. Proszę mi powiedzieć, wyszła?-w tym momencie znowu otworzyły się drzwi. Wanda. Boże, jakie ja mam szczęście.
-Pani Wando...-powiedział mężczyzna.-Ta pani o panią rozpytuje, mówi, że jest pani przyjaciółką.-mówił niby ściszonym głosem, ale dobrze słyszałam.
-Wszystko w porządku panie Julianie.-uśmiechnęła się.
-Pani Wando! Ciągle ktoś o panią rozpytuje, ja już nie wiem, co i komu mam mówić.-powiedział wyraźnie niezadowolony, a my z Wandą wybuchnęłyśmy śmiechem.-No, ale pewnie panie chcą być same.-powiedział i uśmiechnął się do mnie.-Przepraszam za to nieporozumienie.-dodał.
-Jesteś.-powiedziała Wanda i znowu mnie przytuliła tak jak kilka godzin temu.-Daj Jasia, albo walizkę. Wstąpimy jeszcze na targ po coś na kolację.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zorina
Marszałek
Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 1669
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z San Esbobar
|
Wysłany: Pią 6:04, 23 Sie 2013 Temat postu: Spotkanie |
|
|
Diabelnie ciekawe.
Ta próba gwałtu na Lenie mnie zszkokowała.
Wanda jest tutaj wspaniała i wbrew temu co wypisują na forum TVP ma jednak charakter.
Czy będzie ciąg dalszy ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mondler
Marszałek
Dołączył: 15 Sty 2013
Posty: 1935
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 9:05, 23 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Niestety, Wasilewski ze swoimi kontaktami bez problemu znalazłaby Lenę i Wandę. Tylko Janek mógł uratować i zaprowadzić w bezpieczne miejsce swoją zonę i dziecko. Ale opowiadanie bardzo ładne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lilka1234
Marszałek
Dołączył: 17 Sie 2013
Posty: 2449
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 11:06, 23 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Opowiadania świetne, jak dla mnie możesz pisać scenariusze:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|